O równowadze w niedoskonałości ⚖️
Moja mama opowiadała mi, że już jako maleńkie dzieciątko wyjątkowo reagowałam na sygnał dźwiękowy zapowiadający reklamy w telewizji. Podobno unosiłam wtedy główkę i wydawałam się bardziej pobudzona i zainteresowana.
Natomiast jako kilkulatka, która sama ledwo co zaczynała mówić, oglądałam Cartoon Network w języku angielskim (polskiej wersji jeszcze nie było, o zgrozo!) i mój nastoletni wtedy brat zdziwiony opowiadał mojej mamie: „Ola chyba to rozumie, bo śmieje się w tych momentach, co trzeba…”, mimo, że nie uczyłam się obcego języka, ani w domu nie było native speaker’a. Dopiero później okazało się, że mimo, że nie pamiętam tych konkretnych wspomnień, to wszystkie melodyjki, jingle, piosenki, akcenty i charakterystyczne sposoby wypowiadania słów i inne zjawiska dźwiękowo-muzyczne pamiętam i potrafię powtórzyć do dziś… choć nie wiedziałam skąd je znam.
Gdy już mój aparat mowy rozwinął się dostatecznie to uwielbiałam naśladować dźwięki, które słyszałam. Zaczynając od głosów różnych postaci z bajek, przez imitowanie różnych wokalistów (również tych deathmetalowych dochodzących z pokoju mojego brata…) po dźwięki otoczenia. Ale to tylko wybrane z wielu rzeczy która jak miałam się przekonać miały być we mnie „nieprzeciętne”…
Moja mama więc od zawsze wiedziała, że jestem małym mutantem (moje określenie – nie jej 😅 ). Ja poczułam to dopiero w dorosłości, kiedy po dokonaniu decyzji w kwestii tego, czym będę się w życiu zajmować, to nagłe zaczęły mnie świadomie zastanawiać nietypowe zjawiska w moim ciele, umyśle, ale też w Głosie. Nie tylko te pozytywne. Im więcej pytań się we mnie pojawiało, tym mniej odpowiedzi mieli dla mnie inni. Zaczęłam więc sama szukać, edukować się, pytać, drążyć, badać się i okazało się, że jestem m.in.:
– nietypowo hiperfunkcyjna w obrębie krtani i nie tylko,
– asymetryczna w wielu osiach,
– hipermobilna w większości stawów,
– chronicznie spięta w pewnych grupach mięśniowych,
– nadwydajna mentalnie,
– wysoce wrażliwa,
– hiperestetykiem (wrażliwa na bodźce zmysłowe, szczególnie słuchowe)
Ponadto:
– mam wadę zgryzu i rzadko spotykane cechy w obrębie twarzoczaszki,
– mam uogólnione zaburzenia lękowe, cPTSD i skórne reakcje psychosomatyczne.
I kto wie co jeszcze…😉
Każda z tych cech bywała skutkiem, jak i przyczyną innych moich osobniczych cech.
W dwóch słowach – jestem nienormatywna – według norm świata, w którym żyjemy.
Wszystkie te aspekty dostarczały mi wyzwań przede wszystkim w codziennym życiu, ale również odcisnęły wyraźne piętno na mojej historii wokalnej. Jednak przynajmniej już miałam coś, czego mogłam się zaczepić – pojęcia, nazwy i opisy, które mogłam zbadać i zweryfikować. Mogłam lepiej siebie poznać i zrozumieć dlaczego moje ciało szuka równowagi… w skrajnościach.
Długo myślałam, że powyższe cechy to moje udręki, bo mój mózg nie filtruje części bodźców i procesów „by pracowały w tle”, tylko są wiecznie aktywne, a to jest szalenie wyczerpujące psycho-fizycznie. Albo powoduje ból/napięcie, albo frustrację, lęk albo mętlik w głowie… Ta wielość niezrozumianych przeze mnie kiedyś procesów uruchomionych na raz, zarówno ze strony ciała jak i ze strony umysłu, sprawiała, że czułam, że wariuję, że nie da się tych wrażeń w środku wyłączyć. Kiedy masz wiecznie tak za dużo otwartych kart w przeglądarce, procesor zaczyna się przegrzewać…mój układ nerwowy miał zwyczajnie dosyć.
Sądziłam, że to, że nikt nie potrafi mi pomóc to dlatego, że nie da się mi pomóc. Czułam się niezrozumiana, nienormalna, jakby coś było ze mną nie tak, jakbym była z innej planety… Za każdym razem wychodząc od kolejnego specjalisty z innej dziedziny słysząc, że „w życiu czegoś takiego nie widziałem”, albo ”jak Pani w ogóle funkcjonuje tak dobrze przy wszystkim, co nie powinno działać?”, „to niemożliwe żeby dziecko w tym wieku…”, “to absolutnie niezwykłe, ale nie potrafię pomóc…” pytałam siebie: Czy można mnie naprawić?
Zmiana punktu siedzenia, aby zmienić sposób myślenia 💡
Dopiero kiedy byłam młodą dorosłą po wielu zebranych doświadczeniach i wiedzy, coś we mnie kliknęło. Zapaliła mi się żarówka w głowie. Nie wiem jak Wy, ale ja baaaardzo lubię to uczucie. Odpowiedź uderzyła mnie jak kowadło spadające na postać w kreskówce.
Nie trzeba mnie naprawiać, bo nie jestem zepsuta.
Po latach zmagań z moimi niedoskonałościami, specyficznie okablowanym mózgiem, który zamieniał moją codzienność w przebodźcowane fizycznie i psychicznie piekiełko zrozumiałam, że wszystkie powyższe cechy tak bardzo jak potrafią mnie przytłoczyć, tak samo bardzo dokładają się do moich „super mocy” zarówno czysto ludzkich, jak i nauczycielskich.
Dzięki nim :
💜jestem niezwykle samoświadoma, pracowita, pełna pasji, zaangażowania i samodyscypliny,
💜jestem bardzo umuzykalniona,
💜mam ponadprzeciętną intuicję i refleks,
💜jestem bardzo empatyczna i wrażliwa,
💜chętnie się uczę i zadaję pytania. Lubię wiedzieć, więc jeśli nie wiem – szukam,
💜zauważam detale, łatwo i szybko łączę fakty, mogę analizować wiele aspektów w jednym czasie,
💜 posiadam wysoki poziom inteligencji emocjonalnej,
💜ponad przeciętnie słyszę, mam słuch quasi absolutny (QAP) i zwiększony poziom pamięci tonalnej (HTM),
💜 moja krtań jest wyjątkowo zbudowana i posiada cechy, które dają mi predyspozycje do mojej pracy.
💜mam Głos jedyny w swoim rodzaju, który jest moim ulubionym narzędziem ekspresji, #głosoholizm
💜rozumiem wiele trudności z jakimi borykają się moi podopieczni, bo wiele z nich doświadczyłam na sobie.
I nie jestem jedyna. U każdego z nas można wymienić wiele wyjątkowych cech, które na pierwszy rzut oka mogą być albo błogosławieństwem albo przekleństwem.
Ta konkretna mieszanka cech na co dzień objawia się bardzo różnie. Zawsze miałam bardzo zagadkowe i wrażliwe na bodźce ciało, które każdego dnia wchodziło w drastycznie inne kompensacje, ale przede wszystkim byłam (i wciąż jestem!) szalenie wrażliwa emocjonalnie choćby przeżywając dotkliwie smutek i niepokój Prosiaczka w każdym filmie o Kubusiu Puchatku. Pisząc “przeżywając” mam naprawdę na myśli arsenał mocnych emocji: szloch, płacz, niepokój, poczucie niesprawiedliwości. Tak, mam prawie 29 lat i nie wstydzę się już swojej wrażliwości.
Jestem także bardzo wrażliwa na dźwięki, kiedy słuchana muzyka potrafi zapewnić mi doznania zmysłowe w całym ciele, od popularnych ciarek (stąd #ciarkosprawiacz), przez “motyle w brzuchu”, po drgania i mrowienie kończyn. Ponadto zwykle z większą łatwością zapamiętuje melodie i rytmy, tonacje i tempa utworów lub dośpiewuje w czasie rzeczywistym do utworu, który słyszę po raz pierwszy. Do tego potrafię usłyszeć wiele dźwięków naraz nie tylko harmonicznie, ale czysto… prozaicznie.
Przykładowo mogę oglądać z uwagą tutorial makijażowy na YT, słuchając podgrywanej skali z aplikacji do rozgrzewki wokalnej na telefonie, wokalizując do Lax Vox’a jednocześnie, świadomie optymalizując pracę mojej krtani do tego, czego potrzebuję danego dnia, monitorując hałasy z korytarza oceniając czy powinny mnie zainteresować czy nie,… ale może mnie w jednej chwili rozproszyć dobiegający z sąsiedniego pokoju brzęk naczyń, który zdaniem mojego mózgu potrafi zagłuszyć całą resztę. I to naprawdę jedna z mniej skomplikowanych opcji.
Moi podopieczni też na pewno mogliby w tym miejscu przytoczyć wiele wesołych przykładów z zajęć, kiedy zwracam im uwagę na „mniej standardowe” rzeczy, które słyszę lub zauważam na zajęciach. Np. to czy ktoś potrzebuje przełknąć ślinę, zanim to zrobi, czy jest w czasie menstruacji czy na kacu, jaką ma pozycję języka, która struktura nadkrtaniowa drga, zauważam bardzo drobne zmiany akustyczne np. w barwie głosu, zmiany w mimice, w zachowaniu, czy ogólnym napięciu mięśniowym i wiele innych, które wraz z wiedzą i doświadczeniem zwyczajnie zaczęłam odróżniać i łączyć by wysnuwać wnioski. Co jest niezwykle przydatne w skutecznej pracy w moim zawodzie 😉 Czy to znaczy, że jestem nieomylna i słyszę wszystko? ABSOLUTNIE NIE. Ale wyostrzenie tych cech zdecydowanie mi pomaga w skutecznym działaniu w mojej pracowni.
Dodatkowo odkąd pamiętam to mój własny Głos był tak zwanym przez niektórych “nietypowym/trudnym przypadkiem”, który nie jeden mistrz wokalistyki (w często najlepszej intencji, choć nie zawsze…) próbował rozwiązać jak mistyczną zagadkę, niestety często bez powodzenia. Na szczęście – SPOILER ALERT! -– z tych wszystkich pytań i wątpliwości narodził się mój Głosoholizm. Z czasem zebrałam swoje głosowe puzzle do kupy, rozplątałam swoje supełki to ponownie mogłam się uczyć od innych! Jednak najważniejszą cześć własnej podróży musiałam przejść sama.
Dziś potrafię się swoim Głosem cieszyć, wyrażać nim i ciągle go rozwijać, nawet gdy płata mi figle z powodu mojej anatomii i przeżytych traum i… Mam przywilej pomagać innym by robić to samo w czasie ich głosowych podróży.
A to tylko kropla w morzu codziennych wrażeń.
Taką jestem nauczycielką, taką wokalistką. Takim jestem człowiekiem. Oto część moich doskonałych niedoskonałości. I od długiego już czasu właśnie tak wolę na nie patrzeć. Im głębiej zaakceptowałam swoją niedoskonałość tym skuteczniej mogłam pomóc sobie w kwestiach, które tej pomocy faktycznie wymagały (np. przejście własnej psychoterapii), lub mogły zrobić pozytywną różnicę (praca z fizjoterapeutą, czy logopedą), a zostawić to co jest częścią mnie i już się nie zmieni, bo nie zbuduję siebie na nowo i to kim jestem jest wystarczające.
Nie wszystko co nienormatywne trzeba naprawiać.
Jeżeli usłyszycie, że coś w Was nie jest w podręcznikowej w normie, to nie zawsze znaczy, że trzeba to naprawić, by świetnie funkcjonować. Dotyczy to Głosu, ale nie tylko! Parafrazując moje ulubione zdanie usłyszane na szkoleniu od wspaniałej logopedki :
My TYLKO i AŻ staramy się polepszyć swoje funkcjonowanie przy pomocy narzędzi, metod i specjalistów, którzy pomogą nam nauczyć się radzić sobie z cechami naszego ciała i umysłu. Nie chodzi o to, by wiecznie szukać problemów i poprawiać się w nieskończoność. Jedynie wychodzić na przeciw ciału, dbać o swój dobrostan i zaakceptować to, czego zmienić się nie da.
Jako nauczyciele nie szkolimy się nieustannie o wszelkich przypadkach zaburzeń w obrębie aparatu głosowego, nienormatywności ciała i umysłu, by innych naprawiać, tylko by pomagać tymi narzędziami jakie mamy, by nasi podopieczni i my sami mogli wyrażać się głosem, który mają teraz. Pomagamy im jak sobie radzić, jak ćwiczyć, gdzie pójść szukać wsparcia i pomocy, a potem by zaakceptować to, co zostało i jest już niezmienne.
Opisałam Wam szczyptę swoich osobistych doświadczeń tylko po to by przypomnieć Wam, że każdy ma swoje nienormatywności bardziej lub mniej widoczne gołym okiem, mniejszego i większego kalibru. I to jest NORMALNE. Każdy z nas jest inny, każdy jedyny w swoim rodzaju. I każdy może wyrażać się Głosem, jeśli tego chce w zakresie swojej równowagi.
Czy równowaga to nie wahanie się i szukanie małego miejsca między skrajnościami gdzieś po środku widełek?
Akceptacja niedoskonałości i ciągle dążenie do doskonałości. Praca mięśni i przepływ powietrza, napięcie i rozluźnienie, myślenie i czucie, ekspresja i technika, rzemiosło i sztuka, wiedza i praktyka…
Akceptacja tego, że rezultat ostateczny nie istnieje, za to jest droga, jest proces. Są wzloty i upadki. Sinusoida wzrastająca. To, że codziennie wstajemy i szukamy swojego Głosu na nowo. Nie od początku, ale na nowo. Nie ma dobrego i złego jest tylko lepiej i gorzej. Objawem równowagi w Głosie nie jest stałość, a umiejętność nieustannej, elastycznej i łagodnej adaptacji do ciągłej zmienności. Przestańmy gonić za normatywnością, a zachęcajmy do edukacji, do samorozwoju i samopoznania. Przypominamy o tym naszym uczniom i sobie samym, by zachować zdrową równowagę w niedoskonałości.
Psst! Tutaj Pani od Głosu z przyszłości z updatem 2024:
Kilka lat później wciąż pracując nad sobą fizycznie i psychicznie mam zdecydowanie bardziej wyregulowany układ nerwowy, niż gdy pisałam ten artykuł. Do stopnia do którego sobie nie wyobrażałam w najśmielszych snach.Potrafię mieć relatywną ciszę w głowie, która nie jest dysocjacją (co było zjawiskiem nieosiągalnym w przeszłości) i dużo szybciej przewracam się do balansu i teraźniejszości, gdy się wykoleje. Wciąż potrafię to co potrafiłam, ale dzięki holistycznej pracy nad sobą mój układ nerwowy staje się coraz mniej obciążony i łatwiej mi z nim współpracować gdy go lepiej rozumiem. Jestem bardziej obecna, mam mniej objawów lękowych, lepiej radzę sobie z triggerami i bodźcami. Łatwiej też rozpoznaje i reaguje na swoje potrzeby, skuteczniej chronię swoich granic i wciąż skutecznie pomagam. Wszystkie te dobra odczuwam również w swoim Głosie! Piszę o tym by dać wam znać, z mojej perspektywy, że mózg się zmienia, wraz z naszym działaniem. Warto działać! Z samo współczuciem, zrozumieniem, cierpliwością. Nie z ideą naprawiania a rozwoju w swoim tempie. Róbmy to dla siebie, zmieniajmy się dla siebie i niech nam żyje się dobrze! Wyrażajmy siebie Głosem, który mam teraz.
Ciekawe co jeszcze się zmieni za jakiś czas ?☺️
📢Dajcie Głos w komentarzu i napiszcie co myślicie 📢
Dziękuję za poświęcony czas, kochani Głosoholicy i do następnego!
Pani od Głosu
Głodni tematów związanych z Głosem?
Zachęcam do śledzenia mnie na👩🎤:
www.paniodglosu.pl
Facebook Pani od Głosu
Instagram @panidoglosu
0 komentarzy